maksst |
Wysłany: Wto 18:58, 19 Cze 2007 Temat postu: OGame |
|
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce... A w zasadzie nie tak odległej i nie tak dawno. W roku 2005 grupa ludzi zza naszej zachodniej granicy doznała olśnienia. Postanowili zrobić grę o wielkich, kosmicznych podbojach, kolonizacji galaktyk i międzyplanetarnych bitwach. Z drugiej jednak strony chcieli, aby rozgrywka ta była przeznaczona dla jak największej rzeszy graczy. Co w takiej sytuacji można zrobić? Nic prostszego – zamiast szukać wydawców, dystrybutorów, pośredników i całej reszty całkowicie zbędnych osób, zrobili klasyczne MMO, które nazwali „OGame”. Początkowo jedyne profity jakie czerpali to satysfakcja z ogromnej radości graczy oraz raczej nie za duże wpływy od reklamodawców, bo - co warte zaznaczenia – „OGame” jest produktem całkowicie darmowym (z małymi wyjątkami, ale o tym później). Wystarczy zatem uruchomić naszą przeglądarkę, wstukać właściwy adres i rejestrować nowe konto. Dziecinnie proste, prawda?
Historia świata „OGame” nie jest najistotniejsza dla naszej zabawy (dokładnie rzecz ujmując kompletnie nic nie wnosi), jednak dla tych, którzy lubią kosmiczne sagi, pokrótce ją przytoczę. Jak się okazało, najważniejszym momentem ludzkości był pierwszy lot ponadprzestrzenny. Początkowe eksperymenty nie przynosiły ogromnych sukcesów, ale sam fakt poruszania się z prędkością światła, choćby przez chwilę, był bardzo istotny. Technologia posuwała się do przodu, aż w końcu nikomu nieznany naukowiec Elbert Ainstein (tak, tak... nie pomyliłem się) dokonał przełomu. Odkrył nowy rodzaj paliwa, tzw. deuter (jeden z surowców w grze), które idealnie sprawdzało się przy nowych napędach.
Świat był spokojny i względnie bezkonfliktowy, aż do momentu kolejnego odkrycia – xentoru. Pierwiastek o ogromnym potencjale energetycznym był praktycznie niedostępny. No i jak to przeważnie bywa, doszło do wielkiego sporu, który z czasem przerodził się w wielką wojnę. Jedna ze stron musiała się natychmiast wynosić z galaktyki i znaleźć inne spokojne miejsce do bytowania. Nowy świat, jaki odnaleźli, okazał się dużo bardziej przyjazny. Zbiegłe narody podzieliły się wpływami dość sprawiedliwie – dla każdego jedna planeta nowego układu. W tym miejscu rozpoczyna się nasza przygoda. Jako Pan i Władca jednej z planet mamy dążyć do jak najszybszego poszerzania naszych wpływów.
Po zalogowaniu się oczom naszym ukazuje się piękna planetka. Można powiedzieć, że to nasza planeta-matka. Pierwsze kilka dni spędzimy praktycznie tylko z nią, lecz z czasem dołączą kolejne. Cała rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym, bez względu na to, czy jesteśmy aktualnie w grze, czy też nie. Jak się później okaże, bardzo opłaca się być zalogowanym jak najczęściej. Ok, rozpoczynamy rozwój. Cała technologia i gospodarka galaktyki opiera się na trzech surowcach – metalu, kryształach oraz deuterze. Każda planeta uniwersum posiada nieskończone pokłady wymienionych zasobów, jednakże różnią się one co do wydajności. Większa planeta może posiadać większe zaplecze techniczne (więcej kopalń) dzięki czemu w tym samym okresie przetwarza więcej surowców. Pamiętać jednak musimy, że każda kopalnia wymaga zasilania. Bez zaopatrzenia w energię daleko nie pociągniemy.
Najistotniejszym budulcem naszej potęgi jest metal. Bez niego nie będziemy w stanie tworzyć infrastruktury, a w późniejszym czasie naszej floty. Minerałem drugorzędnym w konstrukcji jest kryształ. Natomiast w przypadku badań nad nowymi technologiami będzie nam niezbędny, tak samo jak deuter. Deuter jest najtrudniejszy do pozyskania, gdyż jego ekstraktory nie są zbyt wydajne. Miejmy na uwadze, że bez paliwa nasza przyszła flota nie ruszy się nawet o centymetr, więc warto mieć pewien zapas deuteru na każdej planecie. Wśród dostępnych budowli z czasem znajdą się laboratoria, fabryki robotów, stocznia czy systemy obronne. Każdy budynek odgrywa konkretną rolę i w zasadzie musimy postawić je wszystkie. Decyzja tyczy się tylko kolejności.
Jednak nie budynkami imperium stoi, a technologią. Nieważne jak wiele budowli wzniesiemy, jeśli nie będziemy prowadzić badań. Bez odpowiedniej technologii jesteśmy straceni w wyścigu o dominację. Trzeba przyznać, że wachlarz dostępnych badać jest dość pokaźny. Napędy, pancerze, technologie komputerowe, energetyczne, szpiegowskie (baaardzo przydatne), nowoczesne uzbrojenie i systemy defensywne – każde na wielu poziomach rozwoju. To właśnie dzięki badaniom zyskujemy dostęp do coraz poważniejszych machin ogólnej zagłady. Podbój to praktycznie jedyny sposób na poważne wzmocnienie swojego imperium. Słowo „dyplomacja” zostało w zasadzie wykreślone ze słownika „OGame”. Znajdą się na pewno tacy, którzy powiedzą o wielkiej roli sojuszy, wzajemnym wspieraniu się itd.
Opcja sojuszy na pewno nadaje grze ciekawego wymiaru. Wspólne planowanie wypadów, wymiana surowcami, wypowiadanie wojen. Jednak bądźmy szczerzy – wszystko opiera się na posiadaniu jak największej ilości wojska. Bez floty jesteś nikim. Nie pomogą żadne czułe słówka, gdy w kierunku Twojej planety zbliżać się będzie eskadra złożona z kilkuset (albo i więcej) statków kosmicznych, których jedynym celem jest oskubać Cię do cna. Wtedy nadchodzi czas na walkę albo... ucieczkę!
Flota. Dobrze ją mieć, ale lepiej mieć jej jeszcze więcej. Praktycznie na każdym etapie rozgrywki będziemy produkować oraz zarządzać kosmicznymi pojazdami. Niech nikt nie sądzi, że obejdzie się bez wojennej eskadry. Najazdy na okoliczne planety to jedyny sposób na szybki rozwój. Kto dokonuje ich częściej i skuteczniej, ten w sposób oczywisty zyskuje przewagę. Nie dość, że może ograbić innych z surowców, to jeszcze niszczy ich floty. Szczątki pozostałe na orbicie można zebrać odpowiednimi statkami, które powinny lecieć tuż za naszą falą uderzeniową. Nad wszystkimi typami gwiezdnych pojazdów rozwodzić się tutaj nie będę. Ewentualne strategie i koncepcje budowy floty pozostawiam graczom do rozgryzienia. Muszę natomiast, z przykrością, stwierdzić jedną rzecz. Istnieje jeden najlepszy, niepodważalny schemat rozwoju floty, który zapewnia minimum strat przy maksymalnych zyskach. I nie mam na myśli dojścia do Gwiazdy Śmierci.
Pomimo całej mnogości opcji, „OGame” jest grą dość prostą. Odrzucając otoczkę gwiezdnej sagi pozostaje zwykła ekonomiczna rozgrywka z elementami walki o zasoby. Każdą planetę zabudowujemy w ten sam sposób. Prócz głównej bazy, gdzie prowadzimy badania, mamy największą stocznię i, do czasu, jest ona najpoważniejszym źródłem naszych zasobów, reszta prezentować się będzie bardzo podobnie. Skolonizowane ciała niebieskie (maksymalnie 9) służyć będą nam jako ewentualne bazy wypadowe lub czyste farmy. Odradzałbym zajmowanie na „łapu capu” wszystkich wolnych planet wokół. Z czasem potrzebne nam będą punkty przerzutowe w bardzo odległych galaktykach.
Podstawową wadą „OGame” (choć może dla innych zaletą) jest czas, jaki musimy jej poświęcić. W grze cały czas coś się dzieje. Oczywiście mamy chwilowe przestoje w rozwoju ze względu na brak surowców. Wtedy jednak szybko rozsyłamy sondy szpiegowskie, znajdujemy dogodny cel i ruszamy na rabunek. Dokładnie wiemy za jaki czas nasza flota powróci, a jeśli zależy nam na zasobach, musimy je jak najszybciej skonsumować. Odkrycie przez kogoś znacznej liczby surowców na naszej planecie równa się natychmiastowemu atakowi. Zdarza się, że nie zasoby będą celem ataku, a nasza flota. Kilkukrotnie większa armada rozprawi się z nią w jedną chwilę, aby później pozbierać latający złom. Na szczęście jesteśmy informowani o każdym zbliżającym się obiekcie, więc w porę możemy wystartować, choćby na chwilę, i przy okazji zabrać ze sobą surowce. Dzięki takim sytuacjom na pewnym etapie „OGame” staje się grą akcji. Niestety, akcję tę musimy permanentnie monitorować. W przeciwnym wypadku zostanie z nas tylko gwiezdny pył. Jeśli nie spędzamy całego dnia przy komputerze, potrzebujemy dobrego planowania w czasie i naprawdę mocnych nerwów w razie potknięcia.
Jak na MMO, mamy do czynienia z naprawdę ładną warstwą graficzną. Wszystkie obrazy budynków, statków, no i oczywiście planet, zaprojektowane zostały z wyczuciem i dobrze oddają kosmiczny klimat. Szczególnie grafika planet przypadła mi do gustu. Niestety, nie mamy wpływu na to, jak będzie wyglądać kolonizowany przez nas obiekt. Jeśli komuś nie odpowiadają standardowe ustawienia graficzne, zawsze może skorzystać z szeregu modów, które zupełnie odmienią wygląd gry. Fani „Star Wars” czy „Star Trek” z pewnością znajdą odpowiedni dla siebie design.
|
|